Nie nie nie!!! To było straszne przeżycie. Historia świetna, ale opowiedziana w tak banalny sposób (zapewne miało to śmieszyć), a wyszło po prostu żałośnie. Babcia? To jakiś dziwny transwestyta z przerostem wszystkiego. Siny dziadek, zbereźny towarzysz jej życia, jest jeszcze gorszy! Do tego cała afera z wyrzucaniem z domu: gra aktorska na poziomie marnym, zwłaszcza głównej bohaterki, która ma minę przez cały film jak srający dalmatyńczyk. Wszystko to okraszone świątobliwym "Hallelujah" w scenerii kościelnej, wsadzonym pomiędzy bluzkę z Dolce & Gabbana i siostrę (a może szwagierkę?) ćpunkę, która weszła w nałóg UWAGA! - przez śpiewanie. Splot wydarzeń nie przekonuje mnie żadną czyhającą na nas karmą.