Kupiłem ponad rok temu świetną grę "The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena". Grało mi się w nią wyśmienicie. Po jakimś czasie znów ją zainstalowałem, by zagrać jeszcze raz, ponieważ uwielbiam wracać do ulubionych tytułów. Później chyba zdarzyło mi się jeszcze raz zainstalować, nie pamiętam już ile razy to robiłem, ale raczej nie więcej niż 4, 5. Teraz znów chciałem zagrać. Zainstalowałem, włączam, wpisuję kod aktywacyjny i ch*j mnie chce strzelić po tym co przeczytałem. Okazało się, że grę można zainstalować ograniczoną liczbę razy. No cholera jasna, co to ma być!? Z czymś takim jeszcze się nie spotkałem w żadnej grze. Kurde, z jakiej racji ktoś mi narzuca, ile razy mam korzystać z kupionego produktu? To tak jakby kupić telewizor i móc włączyć go tylko np. 100 razy a potem już nie, albo kupić samochód i po przekroczeniu przejechanych 1000km nie dało się już jeździć. Co to ma być? I jak tu nie ściągać gier z neta? Piracka wersja przynajmniej nie ma takich głupich ograniczeń. Przecież ja tą grę kupiłem na własność a nie wypożyczyłem. WTF?
W którymś patchu to chyba wyłączyli lub dotyczyło to innego tytułu (Bioshock?)... W każdym razie informacja o tym ile razy można zainstalować grę była dostępna od początku, wystarczy czytać umowy, którą tak dziarsko zawarłeś podczas instalacji.
Taka informacja powinna być zawarta na pudełku, bo na pewno nie kupiłbym tej gry, gdybym wiedział, że wolno mi w nią zagrać tylko 3 razy.
Wersja z CD-Action ze stycznia tego roku już nie ma ograniczenia. Nawet nie pyta o żaden klucz. A o tym zabezpieczeniu słyszałem przy okazji premiery gry. Było tak kontrowersyjne, że szybko je porzucono na rzecz Steama i Origin w grach EA.