Jak wypada w porównaniu do "Narcos" wciąga tak samo czy może jest to raczej próba odgrzewania kotleta? :)
Narcos jest jednak zupełnie innym serialem. W mojej opinii lepszym. Ale o El Chapo nie można powiedzieć, żeby był odgrzewanym kotletem. W każdym razie polecam.
Człowieku ten serial jest kozakiem, nie widziałem Narcosa, Ale GUZMAN EL CHAPO TO KOZAK.
To tymbardziej musisz obejrzec Narcos. Koniecznie obie serie. Wtedy Twoje spojrzenie na to co jest ''kozakiem'' albo ''przekozakiem'' ulegnie sprostowaniu.
Oglądałem Narcos - Jedyny minus tego serialu to tłumaczenie o co chodzi, nie lubię tego naprawdę byłem się w stanie połapać bez tego głosu - Natomiast Wagner świetny jestem wiec ciekaw tego serialu.
Byłem sceptycznie nastawiony, ale uwierz mi, że wciągnął mnie bardziej niż Narcos. Joaquin rządzi!
https://www.youtube.com/watch?v=ARmufg6oWVM
Powiem szczerze, że też tak myślałem ale kończę 1sezon i jak dla mnie petarda. Dorównuje narcos.
Tez finał 1 sez i jest dobrze,bardziej na chłodno taki Narcos co ma swoje zalety.
Troszkę inne realia - ale powiem że obraz kraju gdzie jeździ kto chce i strzela kto chce to daje do myślenia :( W 2 sezonie jest ekima EMES masakra. Państwo w Państwie to mało powiedziane.
Wczoraj skończyłem oglądać drugi sezon El Chapo, a wcześniej obejrzałem też Narcos. Porównanie? Pierwszy sezon El Chapo to myślę, że za bardzo rozbudowany w końcowce wątek więzienia, a w drugim epatowanie wątkiem gejostwa i namiętnie pocałunki dwóch facetów, aż do przesady. Jeżeli chodzi o resztę, a szczególnie drugi sezon, walka El Pacho z Emes, to akcja dzieje się bez przerwy. W Narcos sprawa była prosta Escobar i DEA. Tutaj El Pacho po swojej stronie ma rząd, prezydenta i DEA i rozgrywa innych, żeby rządzić całym Meksykiem, a potem światem! Escobar przy El Pacho, to taki "dobry wujek". Dla mnie Narcos 7/10, a El Pacho mocna 8.
jestem w połowie oglądania drugiego sezonu. pierwszy wciągnąłem w 2 dni :D szczerze mówiąc spodziewałem się, że może to być po prostu skok na kase po sukcesie "Narcos" a tutaj jestem pozytywnie zaskoczony. Ciekawy, wciągający, dużo akcji zupełnie inaczej niż w "Narcos" chociaż fajnie, że na początku pokazali te powiązanie z Escobarem ;) dla oba na tym podobnym poziomie, może z lekkim wskazaniem na "Narcos" więcej coś powiem po skończeniu 2 sezonu ;)
Odpowiem tylko, że faktycznie, że oba seriale są dla mnie na dychę (zostało mi jak to piszę El Chapo 5 min. 2 sezonu - szkoda, że go nie pociągną, ale cóż). Oba są genialne w innym stylu.
Minusów o gejostwie i innych niuansach w Narcos, czy El Chapo, nie będzie zawsze można (po trochu "przewijać")
Dla mnie obydwa gruba berta 10/10, różne, ale właściwe dla tego gatunku.
Pierwszy odcinek mnie zniechęcił, Narcos to dobra akcja plus dobre wkomponowanie faktów. Moim zdaniem serial ma potencjał.
śmiało oglądaj dalej, według mnie akcja się rozkręca z każdym odcinkiem więc myślę, że warto uzbroić się w cierpliwość ;)
niby ta sama tematyka jednak opowiedziane w zupełnie odmienny sposób. I zauważ że Pablo jest na szczycie prawie od początku i odserwujemy na przestrzeni 2 sezonów jak z tego szczytu spada. Tu jest odwrotnie mamy pokazaną drogę " od zera do bohatera". Widzimy jak z szeregowego łotra "Chapo " Staje się szefem szefów , lecz jest to droga przez mękę.
Jestem po I sezonie El Chapo i jest jedna zasadnicza roznica z Narcosem. W Narcosie poka,ali moc Escobara, nie cackal sie, zabojal politykow i swoich przeciwnikow. Nibu El Chapo byl wielkim baronem, a tutaj po pagonach skacze mu byle straznik, dealerzy nie szanuja, nikt sie go nie boi, jest ponizany na kazdym kroku i wlasciwie nic mu sie nie udaje. Oglada sie dobrze, ale postac El Chapo jest tragikomiczna.
Właśnie kończę 2 sezon, i zgadzam się z Tobą. Escobar zbudował sobie własne więzienie robili co chcieli itd. ,, no chyba że na końcu już gdy się ukrywał" a El Chapo na każdym kroku jest ciśnięty trafił do więzienia gdzie pluli mi do jedzenia, gdyby nie opuścił tego więzienia to by nie uciekł z kolejnego i nikt by o nim nie słyszał. Mimo to serial sam w sobie jest dobry
Zdecydowanie nie ta sama liga,według mnie zrealizowany dużo bardziej chaotycznie zdarzają się męczące dłużyzny mini zdecydowanie brakuje wartości jaką dawał w Narcos narrator.Nie mniej jednak,nadal ciekawy i warto zobaczyć.
Oba seriale oceniam podobnie (8/10), ale w mojej ocenie El Chapo jest trochę lepszy. Więcej się dzieje, wartka akcja, dobra muza.
Chapo w interpretacji 'Narcos: Maxico' wydawał się, szczerze, lekko przygłupi. Tutaj zaczął być naprawdę niebezpieczny.
Tak,goguś Chapo w Narcos: Mexico to zupełnie inni niz tez z serialu EL CHAPO. Klimat meksykanskiej kultury tez słabiej odczuwalny. niz w L CHAPO. A poza tym w obu serialach nie ma za bardzo zarysowanych kontaktow CIA z kartelami, choć w EL Chapo pokazuję, ze amerykański wywiad aprobował działania karteli, a meksykański nawet w nimi wspołpracował.
Całokształt można podsumować następująco: Do s1e8 nie otrzymujemy nic szczególnego. W tej części osobiście wnerwiają mnie bardzo krótkie (trwają może do dwóch sekund) przebitki materiałów z epoki. Drugi sezon zawiera większą ilość i bardziej rozmaite nagrania z epoki. Ciężar przeniesiony zostaje na Conrada i mamy mocno wyeksponowany wątek gejowski. Pełno nic nie wnoszących do akcji dłużyzn. Sezon trzeci to w zasadzie południowoamerykańska obyczajówka/telenowela z drobinkami akcyjniaka.
Ogólnie niezły. Mocno odstaje od Narcosa, jest zdecydowanie słabszy. Mocne nieodparte wrażenie, że aktorzy nie wcielają się w swoje postaci, tylko je po łebkach odgrywają. Wiele wątków napoczętych i porzuconych ot, tak.
Dzieje się- to trzeba przyznać. Ale nie tylko tego wymagam od dobregu filmu. Moim zdaniem, to jednak popłuczyny po ,,Narcos". Kilka poziomów niżej.
Wcześniej obejrzałem całe Narcos, więc pierwsze minuty "El Chapo" dziwnie mi się oglądało. Ale to po prostu inna estetyka. Narcos był kręcony przez Amerykanów i dla nich. Tu mamy serial na wskroś meksykański, aktorzy nie są tak ładni i wymuskani i bardziej przypominają prawdziwych sicarios i patronów:) Dotarłem do 4 odcinka i wciąga niesamowicie. Aha, rzadziej mówią "cabron", niż w Narcos-Mexico;-)