Pamiętam że jarałem się tym serialem jak byłem małym bąkiem...w tv leciała jeszcze Xena w podobnym stylu ale bardziej lubiłem oglądać Herkulesa:)
Oglądałam jako smarkula, a potem obejrzałam jako starsza - i jakoś dziwnie zaleciało mi chippendales... te kaftaniki ;) Co nie zmienia faktu, że lubię gościa.
UPDATE: po przemaglowaniu po raz kolejny na świeżo i po kolei odszczekuję chippendales. Sorbo ewidentnie traktuje bycie ciachem z przymrużeniem oka, nawet, jeśli pokazuje klatę. Pożytki z seansu nie-do-kotleta.
Przystojny mężczyzna w związku małżeńskim od wielu lat = w Hollywood nie ma szans na zrobienie wielkiej kariery.
Kull to Herkules dla dorosłych. Czerwone znaczki w TV. Ale chyba wolę od Schwarzeneggera w analogicznej roli, więcej finezji. Arnie idzie jak taran, Sorbo robi piruet.
Zbierając do kupy - Kull rwie dziewczyny bardziej, niż Herkules, ale za tym wszystkim jest Sorbo, który 'całuje dłoń, madam...' pomimo mięśniactwa. Ciekawe połączenie, szarmancja barbarzyńcy. Trzeba oczywiście wyjść trochę poza sceny mordobicia, wyskakujące na wierzch przy seansie, ale w spokojniejszych scenach to jest. O znaczkach piszę, bo nagle uświadomiłam sobie, jak fajnie móc z czystym sumieniem oglądać co się chce.