Zwykłe życie prostych ludzi w czasie transformacji ustrojowej. Mówiąc bez cienia ironii: prawda czasu, prawda ekranu.
Takie właśnie były problemy emerytów początku lat 90.: skąd zdobyć środki na zakup (najczęściej ratalny) nowego telewizora? A jak pieniędzy nie staje, to w jaki inny sposób oglądać Koło Fortuny w kolorze?
Takie właśnie były odzywki wielu: "Za komuny to był porządek! już cię całego przerobili!". I jeszcze to domowe zwierzę. I jeszcze to niespodziewane uczucie starszego mężczyzny i starszej kobiety, która uświadamia mu, że "życia trzeba się trzymać, panie Marianie, życia trzeba się trzymać!"... Świetny materiał scenariuszowy Jarosława Sokoła, znakomite aktorstwo plus sprawna reżyseria. Rzekłbyś: kino czeskie w swym najlepszym wydaniu przeniesione na nasz rodzimy grunt. Autorzy wcale nie skąpią widzom drobnych złośliwostek na temat swych bohaterów. A jednak instynktownie czuje się, że twórcy filmu kochają Polaka-szaraka.
Moja ulubiona postać: dozorczyni. Całymi dniami wysiaduje na ławce przed blokiem, ale jęczy jaka to ona zapracowana, że aż nie ma czasu by się podrapać. O awarii instalacji wodnej: "Ja nie wiem, co ci ludzie robią; kąpią się codziennie, czy co?"