Byłem dziś na przedpremierowym pokazie i jestem zadowolony.
Jestem fanem muzyki elektronicznej i myślę, że ten film jest właśnie kierowany dla ludzi takich jak ja. Pokazuje jak wygląda początek kariery, problemy z narkotykami, i to, że liczy się talent a nie klikanie kolejnych sampli na laptopie.
Trailery trochę zrobiły krzywdę temu filmowi, ponieważ każdy idzie na niego myśląc, że to kolejny głupi film a jednak w nim nie wszystko jest kolorowe, a bohater nie zostaje gwiazdą w 10 minut filmu.
Ja poszedłem ze względu na muzykę i tylko muzyka jakoś ratuje ten film, sama historia, bezsensowne sceny to po prostu klapa
obejrzyj ten film na trzeźwo a nie pod wpływem dopalaczy to inaczej będziesz myślał.
no i dresik wypierz
Oh pewnie pan zapomniał już co to młodość, zostaje tylko krytykować filmy.
Poza tym dresik do tego środowiska nie pasuje nie popisał się pan :)
Z tym klikaniem na laptopię to się jednak nie zgodzę. Fakt talent przydaje sie to na początku, ale teraz te największe gwiazdy sceny jedyne co robią to puszczają gotowe tracki, bo przez 85% czasu tylko stoją za, lub koło Djki i klaskają, robią fist pump co pięć minut lub serduszka z palców. Strasznie to nudne jak dla mnie, a przyznam że sporo już widziałem. Jedynie Carl Cox trzyma jeszcze poziom, chociaż pewnie zawdzięcza to temu że wywodzi się z Undergroundu :)
Kolego, muzyka elektroniczna to m.in.: Jarre, Tangerine Dream, Mikołaj Hertel, dawny Biliński, niektóry Vangelis, mniej znany Mars Lasar.
To co Ty określasz muzyką elektroniczną to z muzyką nie ma nic wspólnego.
Bez urazy, nic osobistego.
Muzyka elektroniczna to szerokie pojęcie a że akurat w tym filmie jest niskich lotów to już pomijam...Dobry film z dobrą muzyką elektroniczną to:Berlin Calling...
Czekaj... słuchasz muzyki elektronicznej i nie zauważyłeś, że w filmie, gdzie wiodacym elementem jest muzyka lecą jakieś gnioty. ..?
gdzie Ty masz tam gnioty? Większość co tam puścili to były hity z eski z 2015r. Tylko ten ostatni numer słaby był
to, że coś leci w radiu nie koniecznie robi z tego hit. Zenon Martyniuk też leci w radiu, ma miliony odtworzeń na Youtube - to też dla Ciebie hit? :)
dla mnie nie, ale założę się że dla fanów discopolo pewnie jest. To że coś jest hitem to nie znaczy że musi nim być dla wszystkich.
Poza tym nie napisałem że wszystkie utwory z eski to hity, tylko (cytuje siebie) "Większość co tam puścili to były hity z eski z 2015r".
Oczywiście, że Zenek Martyniuk i jego utwory są hitami! Hitem nazywa się teraz kawałki kasowe, a jego muzyka do takich właśnie się zalicza. To, że nie jest to muzyka ambitna, z prostym tekstem i prostą linią melodyczną, nie zmienia faktu, że hitem jest...
Nie jest ważne, do kogo być może film jest kierowany, ale co ze sobą niesie. Skoro film jako taki jest słaby, to jest. Skoro jest dobry, to jest dobry. Nie można oceniać wysoko byle badziewia, tylko dlatego, że się identyfikujesz z bohaterem i macie podobne zainteresowania, więc uznajesz, że jest skierowany do ciebie, a reszta nie powinna go nisko oceniać, ponieważ tobie się podobał... co to jest za sposób rozumowania?
A Jak ten film ma się do np. Berlin Calling? Pytam serio, bo nie oglądałem i próbuję dojść, czy warto i na razie średnio mnie to przekonuje.
Najpierw obejrzałem ten a poźniej Berlin Calling i ten drugi zjada go.Oczywiście mozna obejrzeć od biedy,szczególnie końcówka jest dobra,bo główny bohater podobnie jak w Berlin szuka i nagrywa dźwięki i poźniej puszcza swój utwor,czyli podsumowując szkoda,że ostatnie 30 minut było tak dobre jak cały film.....
Zastanawiam się w ogóle po co powstał ten film, pomijając oczywiście cele zarobkowe, bo w sumie nie było tu ani fabuły, ani tej super muzyki, no zero.
tym filmem moga sie jarac chyba tylko osoby ktore chu wiedza o robieniu muzyki i chu wiedza na czym poega bycie DJem :D
sorry, ale wlasnie skonczylem ogladac i gniot straszny haha koles wzial pare dzwiekow z ulicy i nagle WOOOOW, nie no blagam :D
Ej ziomeczki w dniu festiwalu wprowadzam mojego znajomego niech sobie pogra przede mna, bo nie ma przeciez planu, rozpiski czasowej, nie wazne czy umie grac czy nie hahhaha zakonczenie ZMIOTŁO mnie konkretnie
Nie wpadłeś na to, że film może być kierowany do tych, którzy nic nie wiedzą o "robieniu muzyki"? Ty na przykład niewiele wiesz o zawiłościach i pięknie języka ojczystego, wnosząc z prostackiej wypowiedzi i nagle "WOOOOW" pojawia się ona na jednym z największych portali o tematyce filmowej w Polsce...
Twoje problemy techniczne w filmie pominięto, bo byłyby nudne dla widza. Gdybyś film oglądał uważnie, to nie robiłbyś scen, ponieważ facet na swój występ został zaproszony z wyprzedzeniem. Zresztą nie widzę żadnych absolutnie przeszkód, by ktoś umiejący obsługiwać konsoletę wszedł natychmiast w buty poprzednika, co potrafi zrobić każdy biegły muzyk czy aktor. Z całym szacunkiem - nawet kasjerka... ;)
Tak, wziął parę dźwięków "z ulicy", gdyż muzyka którą stworzył, zawiera jego przeżycia i środowisko w którym się obracał. Zrobił to tak, jak zalecił mentor. Pięknie zawarł to w utworze, co doskonale słychać, jeśli komuś słoń na ucho nie nadepnął...
W filmie jest kilka łopatologicznych wykresów i informacji technicznych o tym, jak współcześnie tworzy się muzykę elektroniczną i na co ona ma oddziaływać, by poderwać i zahipnotyzować tłum. Nie zmienia to faktu, że trzeba mieć pewien talent, i znać podstawy obsługi instrumentów, w tym klasycznych. I w ogóle mieć jakieś pojęcie o muzyce.
W filmie jest to doskonale pokazane i bynajmniej nie ma tam sugestii, że do robienia muzyki wystarczy zwykły muł z telefonem w ręce...
Zakończenie może cię zmiotło, bo sumienie jest ci obce, w przeciwieństwie do bohatera. Owszem według mnie też było niepotrzebne, bo mogło sugerować że zaraz wszyscy w tym światku są tacy dobrzy i współczujący. Ale w sumie dlaczego artysta, człowiek ponoć bardziej wrażliwy od innych, musi być zaraz pazernym bydlakiem? Bo to bardziej życiowe???
FILM NIE PREZENTUJE MUZYKI. Muzyka jest tu tylko punktem wyjścia do fabuły. W ogóle nie wiem, po co chodzić do kina, by słuchać muzyki. Poza musicalem, koncertem i dokumentem muzycznym...
Nawet "soundtracki" lepiej słuchać w postaci nie pociętych kawałków na dobrym sprzęcie w domu. Muzyka użyta w filmie jest całkiem dobra, ale wszystkim nie dogodzisz. Jeden będzie zwolennikiem house, drugi zaś: rave, hardcore, trance czy dubstep. A znajdzie się jeszcze wariat, co to mu cały film nie podejdzie, bo on słucha tylko house w wersji electro, a deep, acid czy ambient ma w głębokiej pogardzie... ;)
W sumie to bardzo przykre, że są ludzie, którzy tak mało w tym filmie widzą. Może nie jest to jakieś dzieło wybitne, ale dobrze pokazuje to, co reżyser chciał przekazać: parę prostych prawd i porad o życiu i karierze. Osobiście jestem mocno zdziwiony, że film nie jest jednowymiarową opowieścią o fajnym (lub nie) życiu didżejów i związanego z nimi środowiska, w psychodelicznym, narkotykowym sosie. Tak byłoby łatwiej i pewnie by ci się spodobało. A tu masz pan moralitet... ;)
Tez jestem fanem muzyki elektronicznej i oceniając ten film to powiem ze był nierówny. Były świetne momenty ale też słabe. Muzyka świetna, ale troszke zmarnowali potencjał, ale i tak ciesze sie ze ktos postanowił zrobić taki film. Licze na wiecej takich klimatów.