Z jednej strony ofiary, to wyjątkowi idioci (oprócz doktorka), a z drugiej strony ta stara, zakompleksiona sz**** wychowała wyjątkowych sadystów. Najbardziej zdenerwował mnie ten śmieć skończony, który dostał kulkę, jak zastrzelił gościa, który mu uratował życie, choć nie musiał. Jakim żałosnym, karłowatym podczłowiekiem bez honoru i wartości trzeba być, żeby tak zrobić...
Rebecca De Mornay zagrała genialnie bezkompromisową zołzę. Tak ją chciałem zatłuc na śmierć, że machałem pięściami przed ekranem...