Z seansu wyszedłem zmęczony co nie było chyba zamysłem twórców.Co do klimatu,scenografii czy zdjęć to nie można się do niczego przyczepić.Scenariuszowo jest też całkiem całkiem ale aktorsko??Naprawdę nie wiem co krytycy widzą w tych rolach.Ja nie potrafiłem sympatyzować z praktycznie żadnym z bohaterów...Wszyscy(poza Jasonem Momoa) grają jakby połknęli kij od szczotki.Wszystko tu jest tak napompowane , że aż nieznośne.Kolejny raz Zimmer wali po uszach i garach niemiłosiernie...Ogólnie wszyscy się tu zachowują tak poważnie jakby robili film dla samego Pana Boga.Ta pompatyczność zmęczyła mnie tu niemiłosiernie.Rozumiem też zamysł, że jest to część pierwsza i ok....Ale czemu ja po prostu nie potrafiłem się wczuć w skórę czy chociaż polubić któregokolwiek z bohaterów???A finał to po prostu wygląda jak z jakiegoś serialu a nie kosmicznej epopei rozpisanej na(prawdopodobnie) 3 filmy!!No nie kupiło mnie to niestety choć drugą część na pewno zobaczę, ale nie jest to dla mnie tak WIELKI FILM na jaki wygląda...Dodam tylko jeszcze fakt, że ludzi w kinie było tak z pół sali a i tak połowa...spała...O czymś to świadczy niestety...