Feministyczna z ducha opowieść o kelnerce Anie (Grace Van Patten), która nagle, trochę na wzór bohaterki Czarnoksiężnika z krainy Oz, przenosi się do innego, równoległego świata. Jej przewodniczkami po nowej rzeczywistości są trzy kobiety-żołnierki, mieszkające na opuszczonej łodzi podwodnej. Niczym mityczne syreny zwabiają one mężczyzn, przynosząc im zgubę. Wysyłają w ocean hipnotyzujący sygnał "mayday" i potem mszczą się na nich za patriarchalną przemoc.
Co to ma być? Surrealny świat w czasie II wojny i kilka dziewczyn ściągających katastrofy na okręty Aliantów...? Polowanie i strzelanie do żołnierzy jako zemsta na płci męskiej? Kto to wymyślił? Jakieś feministyczne brednie i bzdury...